Związek umocnił rangę samorządu gminnego

Rozmowa z Błażejem Konkolem – Prezesem Związku Gmin Pomorskich, wójtem Gminy Trąbki Wielkie

● Czym dla Pana jest Jubileusz 25-lecia Związku Gmin Pomorskich?

- To jest przede wszystkim historia pomorskiego samorządu. Jeżeli ktoś działa od samego początku w samorządzie, to pamięta jak tworzyły się samorządy od komitetów obywatelskich,  poprzez organizacje społeczne i gminne. Później okazało się, że jednak sama gmina, to za mało żeby wyartykułować swoje potrzeby. Trzeba było się zrzeszać. Dobrze, że wtedy kilku wójtów o tym pomyślało i bardzo szybko związek zaczął się rozrastać. Zaczął też być istotnym elementem na scenie samorządowej a nawet scenie politycznej. Stał się szybko partnerem dla wojewody, dla marszałka województwa i starostów powiatowych. To jest to, o co nam chodziło. Poszliśmy dalej, aby stać się partnerem dla rządu, dla sejmu i senatu. Przecież nikt nie ma patentu na mądrość, ani politycy, ani samorządowcy. Wieloletnia praktyka pokazała, że gdy razem współpracujemy, a głos ten idzie od dołu, to wypracowuje się lepsze rozwiązania.   

● Ile gmin obecnie zrzesza Związek Gmin Pomorskich?

- Obecnie w województwie pomorskim są 123 samorządy gminne, z tego 87 jest stowarzyszonych w Związku Gmin Pomorskich. Oprócz tego mamy porozumienia ze Starostwami Powiatowymi. Zrzeszamy także kilka mniejszych miast typu burmistrzowskiego np. Łebę, Skarszewy, Kartuzy i Żukowo. Łączy nas podobna skala problemów.

● Co Pana zdaniem jest największym sukcesem gmin minionego 25-lecia, jeśli chodzi o sprawy interwencyjne?

- Uczestniczyliśmy na przykład w przygotowaniu Regionalnego Programu Operacyjnego, gdzie wnioskowaliśmy by większa część środków poszła szczególnie na obszary pozametropolitarne. I to się udało w poprzednim RPO i nieźle to wygląda w bieżącym. Choć nasze oczekiwania były większe, cieszymy się, że na forum regionalnym udało się wiele postulatów wynegocjować. Udało nam się również, w ramach forum porozumienia samorządowego, wprowadzić ponad 30 projektów zmian o charakterze ustawowym do ustroju samorządu i ustaw okołosamorządowych, których już część weszła w życie. W efekcie rząd przyjął je do realizacji. Nie na wszystko mamy wpływ np. na reformę oświaty, ale niektóre rzeczy przy tej ustawie udało nam się skorygować. To są najistotniejsze rzeczy. Nam w samorządach nie potrzeba nic więcej, tylko stabilności finansowej, przewidywalnego prawa w tym zakresie i tego, żeby to mieszkańcy decydowali, kto nimi rządzi.

● Czy zgodzi się Pan z tym, że to właśnie dzięki samorządom gminnym Polska tak mocno zmieniła się w okresie minionego 25-lecia, we wszystkich - nawet odległych i zapomnianych regionach kraju?

- Mnie w ostatniej kampanii wyborczej zasmuciła teza „Polska w ruinie”. Będąc młodym człowiekiem pamiętam jak wyglądała Polska ćwierć wieku temu i wiem jak wygląda teraz. To jest inny kraj w każdej części Polski. Inne drogi, inne budownictwo, całkowicie inna infrastruktura, inni ludzie - bardziej otwarci na świat. Nawet najbiedniejsza gmina otrzymała przecież możliwości rozwoju, w tym środki na budowę m.in. dróg, chodników i wiele innych rzeczy, gdzie za poprzedniego systemu, to można było sobie o tym tylko pomarzyć, bo było centralne sterowanie we wszystkim, łącznie z symbolicznym rozdawnictwem żwiru na budowę czy cementu. Dzięki rozwojowi samorządów lokalnych znajdujemy się obecnie zupełnie w innej rzeczywistości. Reforma samorządów udała się najlepiej ze wszystkich reform. Nawet najbardziej zagorzali oponenci samorządów nie mogę temu zaprzeczyć.         

- Dziękuję za rozmowę.

Henryk Połchowski,Urząd Miejski w Wejherowie